© Antoine Auriol / Team Malizia / The Ocean Race

Po długiej i wymagającej walce, nad ranem w niedziele 2 kwietnia, na mecie trzeciego etapu The Ocean Race zameldowała się pierwsza załoga. Trwający ponad miesiąc intensywny wyścig wygrała ekipa Team Malizia pod wodzą skippera Borisa Herrmanna.

Przepłynięcie ponad 12750 mil morskich na trasie wiodącej z Cape Town w Republice Południowej Afryki do brazylijskiego Itajaí zajęło najszybszej ekipie 34 dni 17 godzin 10 minut i 28 sekund. Omawiany etap, zostanie zapamiętany jako najdłuższy w 50 letniej historii tych regat. Z racji na długość trasy organizatorzy zdecydowali o podwojeniu punktów przyznawanych za ten etap. Pierwsza połowa punktów była przyznawana zgodnie z kolejnością przekroczenia linii 143° południka wschodniego, znajdującego się na wysokości Australii.

Etap z racji na swoją długość a także trasę, był piekielnie trudnym wyzwaniem. Ściganie rozpoczęło się 26 lutego w Cape Town skąd stawka pięciu jachtów klasy IMOCA pożeglowała nisko na południe by potem odbić na zachód. Żeglarze i żeglarki najpierw ominęli Przylądek Dobrej Nadziei, następnie pokonali Przylądek Leeuwin, ostatnim przed metą ważnym jak nie najważniejszym punktem na trasie był „Everest Oceanów” Przylądek Horn. Po jego pokonaniu załogi skierowały się na północ w kierunku mety w Itajaí.

Wymagające warunki żeglugi po oceanie południowym sprawiły, że załogi musiały się zmagać z szeregiem poważnych uszkodzeń. Zaraz po starcie Biotherm jak i 11th Hour Racing musiały zmagać się z naprawami. Na jachcie Paula Meilhata uszkodzeniu uległa szyna wózka grota a w Amerykańskiej ekipie połamały się listewki w grocie. Na kolejne problemy nie trzeba było czekać długo 4 dni postacie z pokładu Team Malizia nadeszła wiadomość o utraceniu przez załogę żaglu Code Zero, który zerwał się ze swojego mocowania. Dla niemieckiej ekipy nie był to jednak koniec kłopotów w tamtych dniach. Następnego dnia załoga postanowiła dokonać inspekcji masztu, podczas której odkryto, że Code Zero zrywając się z mocowania, wyrył w karbonowym maszcie długą na około 30cm dziurę. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że po konsultacjach z zespołem brzegowym sprawa była jasna iż konieczne są natychmiastowe naprawy by móc kontynuować wyścig. Gdy tylko warunki na oceanie pozwalały to Will Harris i Rosalin Kuiper, wspinali się na top masztu i dokonywali zaawansowanych napraw. Dzięki dobrej pracy zespołu stosunkowo szybko udało się wznowić ściganie i wrócić na właściwy kurs goniąc stawkę z pełną prędkością. W międzyczasie z kolejnym poważnym problem musiał zmagać się zespół GUYOT environment – Team Europe. Mianowicie ekipa zlokalizowała na swoim jachcie w centralnej części kadłuba poważne uszkodzenia strukturalne, polegające na wyłamaniu się wewnątrz poszycia, sporego prostokąta w strukturze plastra miodu, na wskutek czego felerny obszar „podłogi” na każdej fali podskakiwał i był kompletnie luźny. Jedyną rozsądną decyzją było wycofanie się z wyścigu i powrót do Cape Town, gdzie jacht poddany został naprawom i już czeka w Brazylii na start do czwartego etapu. Problemów ocean nie oszczędził także 11th Hour Racing, którzy to najpierw zmagali się z uszkodzeniami w postaci pęknięć na obydwu płetwach sterowych a kolejnym ciosem okazało się poważne rozdarcie grota przy pierwszym refie co znacząco spowolniło ekipę. Na domiar złego warunki nie pozwalały na zreperowanie żagla przez kilkanaście długich dni. W tamtym czasie również Malizia meldowała, że była zmuszona dokonać naprawy na swoim lewym hydroskrzydle. Ekipie 11th Hour Racing nadal nie dopisywało szczęście, ponieważ odkryli poważne pęknięcia w kadłubie, które wymagały niezwłocznych napraw. W ostatnich dniach poważne problemy dotknęły znowu Biotherm Racing, kiedy to jacht z dużą prędkością uderzył w UFO (niezidentyfikowany obiekt pływający) i uszkodził lewe hydroskrzydło. Udało się jednak opanować sytuacje i wrócić do pełnych prędkości. To tylko część kłopotów z jakimi zmagały się jachty na tym etapie. Uczciwie można pokusić się o stwierdzenie, że przy tych prędkościach na Oceanie Południowym nie ma dnia bez awarii.

W kontekście sportowym świetny start i stosunkowo bezawaryjną żeglugę zaliczył zwycięstwa dwóch poprzednich etapów jacht Holcim-PRB kierowany przez Kevina Escoffiera. Praktycznie bezbłędna żegluga zapewniła w pewnym momencie Szwajcarskiej ekipie ponad 500 mil przewagi na drugim jachtem. Na bramce punktowej to właśnie oni byli najszybsi i zdobyli komplet punktów. Po nich metę przekroczyli kolejno Team Malizia, 11th Hour Racing i Biotherm. Ścigając się do bramki punktowej mieliśmy spektakl w postaci prześcigania się między zespołami w rekordach przebiegów dobowych dla jachtów IMOCA. Ostatecznie największy przebieg wykręcił Holcim-PRB pokonując 595.26 mil morskich w 24 godziny (1102 km). Gdy Australię pozostała w wyścigu stawka zostawiła za rufą zaczęło się walka o pierwszeństwo na przylądku Horn i poboczne trofeum za pierwszeństwo na tym legendarnym przylądku. Długa i żmudna żegluga przez Pacyfik urozmaicona przejściem przez Punkt Nemo (najdalej oddalone miejsce od lądu na świecie, najbliżsi ludzie licząc od tego punktu to ci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) w końcu zwieńczyła się przecięciem Hornu. Mimo bardzo zaciętej walki i niewielkich różnic pierwszymi, którzy ominęli Horn, byli załoganci i załogantka Team Malizia. Dokonali tego 27 marca po 27 dniach 17 minutach i 31 minutach, zgarniając trofeum Ryczących Czterdziestek. Natomiast kolejność pozostałych jednostek na Hornie była następująca: Holcim-PRB, 11th Hour Racing i Biotherm. Rozmawiając o Team Malizia koniecznie należy wspomnieć o poważnym incydencie na pokładzie ich jachtu – kiedy ekipa zbliżała się do przylądka Horn, zjeżdżając z jednej fali ich IMOCA nie fortunnie zanurkowała dziobem pod fale, gwałtownie wytrącając prędkość i powodując, że śpiąca Rosalin Kuiper wypadła z koi i praktycznie przelatując na drugą stronę doznała bardzo poważnie wyglądających uszkodzeń głowy, co spowodowało wyeliminowało ją na pewnie czas z aktywnego udziału w żegludze i zmusiło ją do przymusowej regeneracji. Po ominięciu Hornu stawka znowu się rozbiła na dwie grupy, w których jedna walczyła bezpośrednio o triumf w tym etapie i były w niej jachty Malizia oraz Holcim-PRB, a spowolnieni wpadnięciem w słabo wiatrowe warunki, Biotherm i 11th Hour Racing utknęli z tylu i w momencie pisania tego artykułu nadal walczą o trzecią lokatę i do mety zostało im ponad 350 mil morskich. To właśnie już podczas wspinaczki na północ, 31 marca, Biotherm uszkodził swoje hydroskrzydło. Na ostatnim odcinku, załogi zmagają się z bardzo słabym wiatrem w okolicach 5 węzłów. Przewiduje się, że na mecie w Brazylia zameldują się w środę lub czwartek.

Czekając na ostateczne wyniki, wiemy że pierwsze dwa miejsca klasyfikacji generalnej pozostają nie zachwiane. Pierwsze miejsce dzierży nadal Holcim-PRB z 19 punktami na koncie a druga jest ekipa Team Malizia odrabiająca lekko stratę i mająca obecnie 14 punktów. Bez zmian ostatni pozostaje GUYOT environment – Team Europę z 2 punktami na koncie.

Żeglarzy i żeglarki czeka teraz zasłużony odpoczynek, a zespoły techniczne czym prędzej zabierają się do remontu jednostek, na których lista zadań do wykonania przed startem kolejnego etapu jest bardzo długa. A mówiąc o kolejnym etapie to czwarty etap The Ocean Race 2023 wystartuje 23 kwietnia i będzie poprzedzony wyścigiem portowym 21 kwietnia.

Źródło obrazka:

© Antoine Auriol / Team Malizia / The Ocean Race